• Autor: Dagmara
    • Wyświetleń: 8440
    • Dodano: 2024-09-22 / 20:53
    • Komentarzy: 1

    Najpierw powódź, potem pożar: rodzina z Lewina Brzeskiego przeżywa podwójną tragedię (WIDEO)

    (Fot. Archiwum prywatne )

    (Fot. Daggy )

    Rodzina z Lewina Brzeskiego w ciągu kilku dni doświadczyła dwóch tragicznych zdarzeń. Najpierw ich dom został zalany przez powódź, a niedługo później wybuchł pożar, gdy pani Krystyna przypadkowo dolała do czajnika łatwopalną substancję, myśląc, że to woda.

    Lewin Brzeski zmagał się z powodzią, która zalała wiele domów, w tym dom rodziny pani Krystyny. - Woda sięgała prawie metra, zalało nam cały dom, łącznie z kuchnią na dole i piwnicą - wspomina pani Krystyna. Ledwo zaczęli sprzątać po powodzi, kiedy doszło do kolejnego dramatu - pożaru.

    Do czajnika, w którym miała zagotować wodę, przypadkowo dolała płynu do dezynfekcji, który był wlany do 5-litrowej butelki po wodzie. Po operacji tętniaka pani Krystyna straciła węch, przez co nie była w stanie wyczuć, że w butelce po wodzie znajdował się płyn do dezynfekcji. Butelkę z płynem przyniósł z darów mąż Pani Krystyny.

    W momencie, gdy pani Krystyna wlała płyn do rozgrzanego czajnika, doszło do gwałtownego zapłonu. Ogień natychmiast rozprzestrzenił się po kuchni, a przerażona kobieta zaczęła wołać syna.

    - Krzyczałam tylko 'Tomek, pali się!' - nie wiedziałam, co robić. Ogień szedł w moją stronę, wszystko działo się bardzo szybko - wspomina dramatyczne chwile. Syn pani Krystyny, który mieszka na piętrze domu, natychmiast wbiegł do kuchni. Próbując ugasić ogień, również sięgnął po butelkę z "wodą":

    - Chwyciłem szybko za stojącą butelkę, myślałem, że to woda, ale tylko pogorszyło to sytuację. Mama zdążyła tylko krzyknąć: Nie tym...ale ja już chlusnąłem - opowiada syn, który w momencie wybuchu pożaru był w domu z żoną i trzymiesięczną córką. - Mieliśmy wielkie szczęście, że ogień nie dosięgnął gazu, bo niewiele brakowało i mogło dojść do wybuchu - dodaje.

    Największym niebezpieczeństwem był intensywny dym, który zaczął wypełniać cały dom, stwarzając zagrożenie dla wszystkich, a szczególnie dla trzymiesięcznego niemowlęcia. Strażacy, nie mogąc bezpiecznie przejść przez dom, wynieśli niemowlę po rusztowaniu, które znajdowało się przy budynku.

    - Na szczęście obok domu było rusztowanie, bo mieliśmy z ojcem rynny montować. Dym był tak gęsty, że nic nie było widać - opowiada syn Pani Krystyny.

    Rodzina wciąż nie ma bieżącej wody, nie działa także instalacja elektryczna. Cały dom wymaga malowania, bo dym i sadza osadziły się także na piętrze. W wyniku pożaru spłonęła cała kuchnia. Rodzina straciła większość sprzętów i wyposażenia, które zdołali ocalić przed wodą.

    - Nie mogę uwierzyć, że w ciągu kilku dni najpierw zalało nam jedną kuchnię, a później drugą spaliło. To się wydaje niemożliwe - mówi zrozpaczona pani Krystyna. - Wszystko znów do remontu, a dwa miesiące temu cały dom myśmy pomalowali.

    Choć nieszczęścia, które spotkały rodzinę, są ogromne, wszyscy cieszą się, że dzięki szybkim działaniom strażaków nikt nie odniósł obrażeń, a niemowlę zostało uratowane.

    - Najważniejsze, że żyjemy i że córka jest bezpieczna. Dom możemy odbudować, ale życia i zdrowia nie da się odzyskać- podkreśla syn Pani Krystyny.

    Pani Krystyna i jej maż to bardzo skromni ludzie. Nie chcieli prosić o jakąkolwiek pomoc. Uważamy jednak, że warto dołączyć link do zbiórki. Każdy, kto chciałby wesprzeć rodzinę, może to uczynić
    uczestnicząc w zbiórce
    reklama

    Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.

    Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".

    2024-09-26 11:53:26 [194.29.182.*] id:1676283  
    Balaenoptera: Napisał postów [119], status [młodszy wyjadacz] Reputacja
    Muszę przyznać że rodzina ma między sobą dobrą komunikację.

    Nick:
    Treść: