- Autor: Dagmara
- Wyświetleń: 2536
- Dodano: 2024-09-30 / 09:36
- Komentarzy: 1
Burmistrz Nysy o powodzi: "Można było jej zapobiec". Wody Polskie odpowiadają
Burmistrz Nysy, Kordian Kolbiarz, w długim wpisie na mediach społecznościowych, szczegółowo opisał wydarzenia, które miały miejsce w czasie niedawnej powodzi, i wyraził swoje niezadowolenie wobec zarządzania sytuacją przez Wody Polskie. Zdaniem burmistrza, powódź, która zalała miasto i jego okolice, mogła zostać uniknięta. W szczególności zwrócił uwagę na zrzut wody ze zbiornika Nysa, który, jak twierdzi, bez wcześniejszego ostrzeżenia został zwiększony do niebezpiecznego poziomu.
W swoim poście burmistrz Kolbiarz podkreślił, że wylanie się rzeki Białej Głuchołaskiej, które dotknęło Głuchołazy i wiele sołectw, było nie do zatrzymania. Inaczej było jednak z rzeką Nysa Kłodzka, gdzie zbiornik Otmuchowski miał przejąć większość wody. Burmistrz wskazał, że zbiornik w Nysie był w czasie powodzi daleki od pełnej pojemności, co powinno gwarantować bezpieczeństwo mieszkańców.
"Dlaczego, pomimo tego, że nasz zbiornik został wyremontowany, i w czasie ostatniej powodzi nigdy nie był pełny, Nysa została zalana?" - pytał retorycznie Kolbiarz.
Według jego relacji, początkowo zarząd Wód Polskich zapewnił o bezpiecznym poziomie zrzutu na poziomie 600 m³/s, co miało zapewnić stabilność sytuacji. Niestety, kilka godzin później bez żadnych konsultacji i ostrzeżeń zrzut wody został zwiększony do 1000 m³/s, co według burmistrza doprowadziło do zalania miasta. Zalane zostały m.in. szpital, szkoły, przedszkola, firmy oraz mieszkania.
Kolbiarz szczegółowo opisał działania sztabu kryzysowego, który dzień i noc walczył o zmniejszenie zrzutu wody, aby umożliwić naprawę wyrwy w wale rzeki. Podkreślał, że Wody Polskie z Wrocławia nie reagowały na prośby o zmniejszenie przepływu, co mogło zapobiec dalszym zniszczeniom. Jak relacjonował, do Nysy przyleciały dwa śmigłowce, które mogły pomóc w zasypywaniu wyrwy workami z piaskiem, jednak mogły one działać jedynie w ciągu dnia, co opóźniało akcję ratunkową.
"Byliśmy bezradni. I to bolało najbardziej. Nasze miasto, nasi mieszkańcy, a o ich losie decydują wyłącznie ludzie z... Wrocławia. W ostatniej chwili pomógł nam Szef MSWiA Tomasz Siemoniak, który cały czas miał z nami kontakt i który wręcz wymusił zmniejszenie zrzutu wody do 800 metrów sześciennych. Jednocześnie pomoc zaoferował Premier Kosiniak - Kamysz, który skierował do nas śmigłowce mogące operować w nocy. Mieszkańcy ruszyli na wały. Wszyscy. Mali, duzi, kobiety, mężczyźni. Tysiące ludzi, setki aut, dziesiątki tysięcy worków. Wszyscy chcieliśmy ratować naszą Nysę. Akcja z łańcuchem ludzi ratujących swoje miasto odbiła się ogromnym echem w mediach z całego świata" - opisuje burmistrz.
W odpowiedzi na zarzuty burmistrza Nysy, Wody Polskie opublikowały komunikat, w którym wyjaśniły swoją wersję wydarzeń. Według tej instytucji, maksymalny zrzut wody ze zbiornika Nysa na poziomie 1000 m³/s był zgodny z instrukcjami i nie mógł być powodem zalania miasta.
Jak podają Wody Polskie, analiza danych satelitarnych i wizje terenowe wykazały, że powódź w Nysie była wynikiem zalania miasta przez system kanałów, a nie przez przelanie się rzeki Nysa Kłodzka. Wody Polskie twierdzą, że rzeka była w stanie przeprowadzić bezpiecznie przepływ na poziomie 1400 m³/s dzięki inwestycjom zrealizowanym w latach 2009-2015, a komunikacja o zwiększonym zrzucie była przekazywana odpowiednio wcześnie.
"Informacja o planowanym odpływie na poziomie 1000 m³/s została przekazana m.in. do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Opolu ponad trzy godziny przed rozpoczęciem zrzutu" - czytamy w komunikacie.
Wody Polskie, powołując się na dane Centrum Informacji Kryzysowej PAN i projekt ICEYE, przedstawiły mapy zasięgu powodzi oraz wyjaśnienia, że to przerwanie wałów na rzece Biała Głuchołaska oraz powodzie na rzece Kamienica były bezpośrednią przyczyną zalania miejscowości wokół Nysy.
Instytucja podkreśla również, że zbiorniki retencyjne na rzece Nysa Kłodzka miały odpowiednią rezerwę powodziową, a ich działanie skutecznie ograniczyło falę wezbraniową.
Wody Polskie podkreślają, że zbiorniki kaskady Nysy Kłodzkiej, w tym Nysa, Topola i Otmuchów, pracowały zgodnie z zaleceniami i skutecznie zredukowały zagrożenie. Zbiornik w Nysie, mimo trudnych warunków hydrologicznych, przechwycił 155 mln m³ wody, co ograniczyło ryzyko powodzi na dalszym odcinku rzeki.
Według Wód Polskich, działania zarządzania wodami były dostosowane do ekstremalnych warunków pogodowych, a komunikacja z lokalnymi służbami była prowadzona zgodnie z procedurami.
Kordian Kolbiarz zapytany o szacunkowe szkody popowodziowe stwierdził, że straty w infrastrukturze drogowej wstępnie oszacowano na około 100 milionów złotych, natomiast straty w budynkach wynoszą kilkadziesiąt milionów. Kolbiarz zaznaczył również, że wielu przedsiębiorców poniosło ogromne straty, a niektóre firmy nie będą w stanie wznowić działalności w najbliższym czasie.
Kolbiarz podkreślił, że uporządkowanie miasta zajmie kilka miesięcy, ale jego pełna odbudowa potrwa co najmniej kilka lat. Zaznaczył też, że nie chodzi o szukanie winnych, ale o poprawę współpracy między samorządami a instytucjami odpowiedzialnymi za zarządzanie kryzysowe. "Nie chodzi o szukanie winnych, a o to, żebyśmy my, samorządowcy, nie byli zaskakiwani w pewnych sytuacjach.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
24mikol: Napisał postów [1420], status [zrobił/a karierę]
Burmistrz Głuchołaz mówi, że takiej powodzi nie było od początku historii pomiarów. Mimo rozwoju techniki, co takiego się wydarzyło, że powodzie są większe? Co robią władze miast gdy maja jakiś wolny teren? Park, inne tereny zielone czy pod zabudowę dla deweloperki? Wiadomo. Chciałoby się, żeby potem rzeki były grzeczne i płynęły w rynienkach, do wysokości wałów. Nie tak się nie da.