(Fot. TVN24)
Andrzej L. stwierdził, że od oddania tarasu do użytku w 2013 roku żadne prace naprawcze czy przeglądy nie zostały przeprowadzone, co stanowiło obowiązek właściciela obiektu. - "Te prace powinny mieć miejsce zwłaszcza w ciągach pieszych, ponieważ w wyniku chodzenia warstwy zabezpieczające ulegają zniszczeniu" - tłumaczył. Podkreślił także znaczenie regularnej impregnacji, która powinna odbywać się co dwa lub trzy lata w celu zabezpieczenia konstrukcji.
Istotnym tematem poruszonym podczas rozprawy była kwestia projektu zamiennego, który miał być przygotowany w związku z niemożnością wykonania schodów w basztach zgodnie z pierwotnymi wymiarami. Sędzia Robert Mietelski odczytał wcześniejsze zeznania Andrzeja L., który zaznaczył, że nie był autorem wspomnianego projektu i nie miał wiedzy o jego istnieniu. - "Byłem zapewniany, że projekt zamienny został wykonany przez kogoś innego i zatwierdzony, ale jego dokumentacja nie jest dostępna w aktach sprawy" - dodał, podnosząc poważne wątpliwości co do rzetelności nadzoru nad budową.
Na ławie oskarżonych znajdują się również wykonawca tarasu oraz inspektor nadzoru inwestorskiego. Cała trójka odpowiada za nieumyślne sprowadzenie katastrofy budowlanej, co grozi im karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Z kolei czwarty oskarżony, Grzegorz W., mecenas, który zlecił inspekcję stanu technicznego tarasu na pół roku przed tragicznymi wydarzeniami, również stanął przed sądem. Jego brak uprawnień do przeprowadzenia inspekcji może narazić go na karę od 2 do 12 lat więzienia.
Termin następnej rozprawy został wyznaczony na 28 stycznia.
Źródło: Radio Opole
