- Oderka tak jak Odra powinna być wizytówką Opolszczyzny - mówi Antoni Piechniczek. (Fot: M. Przygoda)
24Opole: Funkcja senatora i praca w Polskim Związku Piłki Nożnej – to dużo obowiązków jak na jedną osobę.
Antoni Piechniczek: Pracy jest rzeczywiście dużo, okupuję to oczywiście czasem prywatnym, którego mam bardzo mało. Ostatnio się trochę oszczędzam. Jestem świeżo po artroskopii kolana. Ale w nawale obowiązków zawsze staram się odwiedzać rodzinny Chorzów. Tu mam biuro senatora. Ale moim drugim domem stała się Warszawa.
A co z Opolem? Z tym miastem czuje się Pan jeszcze związany?
Nieprzerwanie od 1975 roku. Jeśli pyta Pan o wyniki Odry Opole, to jestem z nimi na bieżąco. Wiem, że klub którego ja byłem trenerem formalnie nie istnieje. Ale wiem też, że Oderka wprost nawiązuje do tamtych tradycji i wyników. Pozwoli Pan więc, że będę mówił o Odrze Opole.
Skąd taka stanowczość?
Bo nie wyobrażam sobie innej nazwy dla tego klubu. W IV czy III lidze może i zdaje to egzamin. Rozumiem, że jest to jakiś wymóg formalny, żeby klub stanął na nogi. Ale w wyższych klasach rozgrywkowych należy wrócić do Odry. Inna sprawa, że dla kibiców to i tak jest Odra Opole. Ja sam przez wiele lat popełniałem taki błąd, że kiedy jechałem na mecz do Odry Wodzisław to zawsze tam pytałem „ No jak ta Odra Opole dzisiaj gra?”. Miałem tak głęboko zakodowane w sobie, że jedynym klubem o nazwie Odra, liczącym się klubem, jest Odra Opole.
Ale sama zmiana nazwy pewnych problemów nie rozwiąże. Oderka w niedawno rozegranym meczu z ROWem Rybnik zaprzepaściła szansę na awans do II ligi przegrywając u siebie 0:1.
No tak. Jakoś tak się poukładało, że Odra którą trenowałem zawsze była rywalem numerem jeden wszystkich drużyn ze Śląska. Teraz z tym samym nastawieniem ma do czynienia Oderka i o awans z pewnością nie będzie łatwo. Co do wątku nazwy, myślę że jej zmiana powinna pójść za sukcesem sportowym. Ważne też, aby główny nacisk w budowaniu składu postawić na wychowanków. Parę lat temu Odra była bliska awansu do Ekstraklasy. Była w półfinale Pucharu Polski. Jak to się skończyło? Przyjechała do Opola taka „legia cudzoziemska” zarobić swoje pieniądze. Jak fundusze się skończyły to ci piłkarze pouciekali i nastąpiła wielka klapa. Oby Ci którzy teraz budują ten klub takiego błędu nie popełnili.
Proponuje Pan obecnym działaczom Oderki powrót do korzeni w sferze polityki kadrowej?
To tylko moje zdanie. Odra tak jak od początku swojego istnienia, tak teraz powinna być wizytówką Opolszczyzny. Takich ludzi jak Janek Śliwak, który wyszukiwał piłkarzy z całego regionu, powinno być teraz dziesiątki. Trzeba też pamiętać, że Odra cały czas ma wielu przyjaciół, byłych piłkarzy czy trenerów, którzy chętnie pomogą w powrocie przyzwoitej klasy rozgrywkowej.
No to działacze i sztab trenerski Oderki mają teraz twardy orzech do zgryzienia. Bo z takich nazwisk jak choćby Ganowicz trudno będzie zrezygnować od ręki...
Ile spotkań pozostało Oderce do końca rundy?
6.
No więc te 6 spotkań może być doskonałym przetarciem właśnie dla młodych zawodników przed kolejnym sezonem. Dobre wykorzystanie tego czasu i dobry start w rundzie jesiennej sprawi że to opolski zespół odskoczy rywalom na 10 czy więcej punktów i wszyscy będą tą drużynę gonić. Jeśli ten czas nie zostanie wykorzystany i zacznie się od pułapu zerowego to można kolejny raz nie awansować.
Opuśćmy na chwilę opolskie podwórko. Jak ocenia Pan przygotowania naszej reprezentacji do Euro 2012?
Trener Smuda ma bardzo silne poparcie władz PZPN. Może spać spokojnie. Nikt nie dąży do tego aby dokonać jakiejś zmiany na tym stanowisku. Taka roszada za pięć dwunasta byłaby głupia i zgubna.
A co z drużynami które mają nasz zespół do Euro przygotować, zgrać. Lista krajów, które odmawiają z nami gry robi się coraz dłuższa...
Kiedy trener Górski przystępował w 1974 roku do meczu z Argentyną miał rozegrane z kadrą 34 spotkania. Miał przetarcie z trudnymi rywalami. Kiedy Franciszek Smuda przystąpi do Euro będzie ich miał powyżej 20. No ale trzeba przyznać, że gra ze słabszymi drużynami. Ale akurat nie to mnie martwi.
A co martwi selekcjonera, który z polską reprezentacją zdobył w 1982 roku brązowy medal mistrzostw świata?
Smuda powinien się już dawno zdecydować na wąskie grono piłkarzy. Może 25, może 20, których zgrywa jako zespół. Zgrywa tak, że rozumieją się jak drużyna klubowa. Bo tym można wygrać. Nie, że ja znajdę ciut lepszego zawodnika Y od X. Nic z tego że znajdę jeszcze jednego Smolarka, Boenischa czy Obraniaka. Nie szukajmy powinowactw rodzinny tylko budujmy drużynę.
Ktoś z władz centralnych PZPN podpowiedział selekcjonerowi takie rozwiązanie?
Nikt się nie wtrąca do jego pracy. Reprezentacja Franciszka Smudy jest jego autorskim tworem. Nikt nie będzie się podszywał pod sukcesy, ale nikt też nie powie, że ktokolwiek mu w pracy przeszkadzał.
Stirlitz: Napisał postów [7721], status [VIP]
O.T. Sorry za off topic, i dodatku pierwszy post,ale wątku bokserskiego nie znalazłem. Przed chwilą Bernard Hopkins pokonał jednogłośnie Jeana Pascala i odebrał mu to co mu się słusznie po poprzedniej walce należało czyli tytuł mistrza świata wagi półciężkiej WBC. Dla niezorientowanych legendarny "Benek" ma 46 lat. SZACUN... Pozdrawiam wszystkich userów/ki,... i pana Antoniego Piechniczka także.