Adam Setla nie wykorzystał najlepszej okazji swojej drużyna na strzelenie gola w meczu ze Szczakowianką Jaworzno.(Fot: Dżacheć)
Niewątpliwym smaczkiem sobotniego meczu na stadionie przy ul. Oleskiej był fakt, że w obu drużynach o sile ofensywnej mieli stanowić synowie byłych reprezentantów Polski – Wojciecha Tyca i Kazimierza Kmiecika. Napastnicy – Grzegorz Kmiecik i Tadeusz Tyc – gola nie ustrzelili, ale znacznie bliżej tego „wyczynu” był pierwszy z wymienionych.
Pierwszą okazję miał już w drugiej minucie spotkania, ale po rzucie wolnym strzelił niecelnie. W odpowiedzi na strzał zza pola karnego zdecydował się Adam Setla, ale jego uderzenie zablokowali obrońcy gości. W 17. minucie doskonałą okazję na otwarcie wyniku ponownie miał Kmiecik. Po niezdecydowaniu bramkarza i obrońców Odry, napastnik Szczakowianki przymierzył głową, ale futbolówka wylądowała na poprzeczce bramki Krzysztofa Słoneckiego.
Z biegiem czasu to goście coraz mocniej dochodzili do głosu. W 34. minucie po składnej akcji piłkarzy z Jaworzna ponownie na bramkę Słoneckiego strzelał Kmiecik i ponownie niecelnie. Tuż przed końcem pierwszej części gry ten sam zawodnik zdecydował się na uderzenie zza pola karnego. Piłka odbiła się od wewnętrznej krawędzi słupka, uderzyła golkipera gospodarzy w głowę i ku rozczarowaniu kibiców z Jaworzna, wyszła w pole.
Ekipa z Opola w przerwie gry musiała usłyszeć porządną „suszarkę” od swojego trenera, bo tuż po rozpoczęciu drugich 45 minut zaczęła grać nieco odważniej. Najpierw w 48 minucie dobrą akcję przeprowadzili wprowadzony w przerwie Michał Bednarski i Tadeusz Tyc. Ten pierwszy obsłużył drugiego doskonałym podaniem, popularny „Tadziu” uderzył mocno, ale Sławomir Jeziorek pewnie wybił piłkę na rzut rożny. Niespełna 10 minut później część kibiców z Opola uniosło ręce w geście triumfu – ale przedwcześnie. Błażej Wróbel wrzucił futbolówkę w pole karne Szczakowianki, ta minęła kilku zawodników, wpadła wprost pod nogi nabiegającego Setli, ale przeleciała wzdłuż bramki i tablica wyniku wciąż wskazywała 0:0.
Swoje okazje na strzelenie gola miał jeszcze Bartosz Brzozowski, środkowy obrońca Odry, ale dwukrotnie po jego uderzeniach głową piłka szybowała ponad bramką Jeziorka. Golkipera gości strzałem głową próbował zaskoczyć też najmniejszy na boisku Krzysztof Meryk – efekt był taki sam jak w przypadku kolegów z drużyny. Goście na te okazje bramkowe nie pozostali dłużni. Dość powiedzieć, że w 60, 80 i 90 minucie Słoneckiego przed kapitulacją ratowali koledzy z pola, wybijając piłkę zmierzającą do bramki.
- Nic nam się dzisiaj nie kleiło, brakowało rozegrania w środku pola, tempo gry było wolne – mówił po meczu Marcel Surowiak, który na 3 minuty przed końcem meczu „wyręczył” Słoneckiego. - Takie mecze też się zdarzają, ale za chwilę gramy kolejny mecz i cały czas walczymy o zwycięstwo – dodał.
- Odra powinna się cieszyć, że zremisowała to spotkanie. My zagraliśmy fajny mecz i nie boję się powiedzieć, że byliśmy w nim chyba o dwie klasy lepsi – podsumował z kolei Grzegorz Kmiecik, napastnik Szczakowanki. - Coś jednak czuwało dzisiaj nad bramką gospodarzy – przyznał.
Kolejne spotkanie niebiesko – czerwoni rozegrają w Pawłowicach Śląskich a ich przeciwnikiem będzie miejscowy Pniówek. Po 4 spotkaniach w III lidzie Odra ma na swoim koncie 1 zwycięstwo i 3 remisy.
spellhowler: Napisał postów [4824], status [VIP]
heheh czy wam się to podoba cy nie Odra istnieć nie przestanie...