Namowom strażników miejskich nie ulega też 61 - letni Józef, który nocuje w pustostanie przy ul. Cygana.
Ulica Ogrodowa w Opolu. Przy niej ogródki działkowe i rząd opuszczonych budynków, prawdopodobnie nieużywanych garaży. Jeden z nich różni się od pozostałych – jest szczelnie zakryty sporej wielkości płachtą. To właśnie tutaj 49 letni Marek, bezdomny, przeżyje trzecią z kolei zimę. - Mam tutaj łóżko, kilka koców, trochę ocieplaczy, da się wytrzymać – zapewnia reportera 24Opole. Chętnie zaprasza do środka. Miejsce noclegowe wciśnięte jest w głąb pomieszczenia. Jedynym źródłem światła i ciepła jest paląca się świeczka. - W ciągu dnia wychodzę na miasto, idę gdzieś gdzie dają jedzenie albo zbieram i sprzedaję puszki, a potem coś sobie kupuję, czasem dadzą coś działkowicze. Na noc dobrze się okrywam i jest ciepło – zapewnia.
Jak mówi Marek, bezdomnym jest już kilkanaście lat i wcześniej zimy spędzał w podobnych warunkach. Od trzech lat dobrze znają go strażnicy miejscy z Opola. - W 2010 roku zima była naprawdę sroga, mrozy dochodziły do minus 20 stopni, a nie udało nam się przekonać pana Marka do noclegowni – mówi insp. Eugeniusz Bartnicki. - Te zapewnienia o chęci wyrobienia dowodu słyszymy już trzeci rok z rzędu, ale chyba ważniejsze jest przywiązanie do tego miejsca i obawa o jego utratę. Gołym okiem widać, że sporo pracy włożył w jego przygotowanie – dodaje Bartnicki.
Na pobyt w noclegowni, nawet kiedy kreska na termometrze wskazuje grubo poniżej zera, nie decyduje się też 61–letni Józef. Miejsce, gdzie spędzi najbliższą zimę przygotował sobie w pustostanie przy ulicy Cygana w Opolu. - Mam dwa albo trzy koce, gruby kożuch, zima mi nie straszna – przekonuje. Pan Józef przekonuje, że mieszka w pustostanach na terenie Opola od 1987 roku. - Raz jeden byłem w noclegowni i już nigdy tam nie wrócę. Jeden koc mi dali, kazali na korytarzu spać. Gorzej zmarzłem jak bym w pustostanie spał. Poza tym lubię wypić setkę na dobre krążenie, a tam na to nie pozwalają – przyznaje szczerze.
Kiedy strażnicy miejscy pytają pana Józefa o samopoczucie, zapewnia że czuje się wyśmienicie i niczego mu nie potrzeba. - Zawsze pytamy o stan zdrowia, przywozimy ciepłą herbatę, a także posiłki. Bezdomni zawsze przyjmują je chętnie, ale bardzo rzadko zdarza się żeby któryś zdecydował się na wyjazd do noclegowni – mówi strażnik Mariusz Pobiedziński. - Każdej zimy sprawdzamy kilkanaście miejsc na terenie Opola gdzie są pustostany, bezdomni wybierają na ogół te same miejsca, może raz na trzy lata pojawiają się w nowym – dodaje.
Colets: Napisał postów [99], status [młodszy wyjadacz]
1 Panowi współczuję a 2 sam sobie taki los wybrał