13 listopada 2007 roku po 18.00, Krzysztof Sierpiński pojechał do garażu przy ulicy Starobrzeskiej w Brzegu, aby zamienić swój samochód na auto żony. - Gdy chciałem wsiąść do samochodu i odjechać, zauważyłem pijanego, obcego mi, zakrwawionego mężczyznę (Kazimierza G. - red), który w pewnym momencie chciał mnie kopnąć – wspomina. Zapytałem o co mu chodzi, wtedy zaczął bełkotać niewyraźnym głosem - jedyne co zrozumiałem, to „zabić tego, co w samochodzie”. Chciałem odjechać, ale wtedy mężczyzna kopnął mnie i się przewrócił – opowiada.
Wtedy na miejsce podeszła żona poszkodowanego, która oskarżyła funkcjonariusza, że ten uderzył jej męża w ramię podczas kłótni po wspólnym spożywaniu alkoholu pod garażami.
Krzysztof Sierpiński podszedł do leżącego mężczyzny i kucnął aby udzielić mu pomocy, po czym wezwał pogotowie, policję, a także pozwolił żonie poszkodowanego zadzwonić ze swojego telefonu po rodzinę. Sierpiński wraz z żoną rannego pojechali na komendę policji, aby złożyć zeznania w charakterze świadków, a Krzysztofa G. zabrano do szpitala.
Wszystko wskazywało na to, że dla policjanta sprawa została zakończona. Pół roku później został jednak wezwany do prokuratury i usłyszał zarzut uderzenia Krzysztofa G. w głowę nieustalonym narzędziem, co spowodowało u niego m.in. wieloodłamowe złamanie sklepienia i podstawy czaszki z wgłębieniem kości. W trakcie procesu biegli uznali, że takie uszkodzenie głowy nie mogło powstać od uderzenia ręką, a jedyny ze świadków nie widział, jak oskarżony uderzał poszkodowanego jakimkolwiek przedmiotem w głowę, nie znaleziono też narzędzia domniemanego przestępstwa. Warto podkreślić, że sam poszkodowany nie był w stanie stwierdzić co tego wieczora się wydarzyło – stwierdzono u niego ponad 2 promile alkoholu.
Za pierwszym razem, po dwuletnim procesie Sąd Rejonowy w Brzegu z braku jasnych dowodów popełnienia zarzucanego przestępstwa, uznał Sierpińskiego niewinnym. Od tej decyzji odwołał się jednak prokurator, a sprawę skierowano do ponownego rozpatrzenia. Za drugim razem, oskarżonego uznano winnym, a dziś (7.12) po apelacji, Sąd Okręgowy w Opolu podtrzymał wyrok w mocy.
- Sąd stanął na stanowisku, że ocena materiału dowodowego jest prawidłowa, że nie było żadnych uchybień procesowych – mówi sędzia Waldemar Krawczyk z Sądu Okręgowego w Opolu, dodając, że faktycznie świadek (żona poszkodowanego – przyp. red.) zeznała, że widziała zamachnięcie ręką w okolice głowy, jednak nie widziała, czy oskarżony coś trzymał, czy czegoś nie trzymał. Zresztą to było zajście dynamiczne i zostało potem ocenione przez sąd pierwszej instancji - mówi sędzia.
Warto jednak podkreślić, że na żadnym etapie śledztwa nie zabezpieczono narzędzia, którym oskarżony miał uderzyć poszkodowanego. - To trzeba mieć troszeczkę pretensji do funkcjonariuszy, którzy przybyli na miejsce zdarzenia – komentuje sędzia Krawczyk.
Krzysztofa Sierpińskiego skazano na rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Dla policjanta oznacza to koniec służby. Dziś raport w tej sprawie podpisał Opolski Komendant Wojewódzki Policji, nadinsp. Bogdan Klimek.
- Jako osoba publiczna nie powinienem komentować wyroków sądów, jest to jednak kolejny przykład wyroku, który pokazuje, że prokuratorzy ani sędziowie nie wierzą funkcjonariuszom. To jest przykre. Tego policjanta wszyscy dobrze oceniali i oceniają, był wielokrotnie nagradzany. Kto wie, czy gdyby tamtego dnia nie było by go w tamtym miejscu, czy ta osoba by nie zmarła. To on powiadomił służby medyczne, tymczasem został oskarżony i skazany, a świadków żadnych nie ma – komentuje nadinsp. Bogdan Klimek.
Krzysztof Sierpiński do dzisiaj pracował w Wydziale Techniki Operacyjnej Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. W swojej karierze wielokrotnie miał do czynienia z bardzo groźnymi przestępcami zajmującymi się m.in. zabójstwami na zlecenia, wymuszeniami haraczy, czy handlem narkotykami. Nigdy nie było jednak na niego, ani na jego sposób postępowania żadnych skarg. Ma żonę i dwójkę małych dzieci. Od czwartku, po 17 latach służby w policji będzie bezrobotnym.
mon_79: Napisała postów [80], status [rozkręcił się]
Jak szybko mozna zniszczyc komus zycie facet chcial pomoc a teraz zostal bez pracy ciekawe jak wysokie odszkodowanie dostal ten pijaczek bo pewnie tym kierowal sie ze swoja zonka oskarzajac tego policjanta.....