Elżbieta Oficjalska przy podłaźniczce, która królowała w śląskich domach zanim wyparła ją choinka. (Fot. Dżacheć)
Śląsk, na którym zamieszkuje ludność napływowa zarówno z kresów wschodnich, jak i różnych części Polski jest specyficznym miejscem. Mieszają się tutaj tradycje śląskie i kresowe.
- Widać to w potrawach, jakie pojawiają się na stołach. Pierogi raczej się nie pojawiały na Śląsku - były za to gołąbki. Barszcz to zupa typowo kresowa, podobnie jak kutia, którą często kończymy wigilijną wieczerzę - mówi Elżbieta Oficjalska z Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach.
Karpie były dość popularne, choć w miejscach, gdzie stawy hodowlane były przy klasztorach i dworach, uboższa część społeczeństwa korzystała z ryb rzecznych.
- 12 potraw, jakie dziś uważamy za tradycję, jeszcze sto lat temu nie były takie oczywiste. Jeśli kogoś nie było stać na taką ilość, przyrządzał 9 albo 4 potrawy, w zależności od liczby, jakiej nadawano wtedy magiczny wymiar - tłumaczy Oficjalska.
Również ozdoby dawnej izby bardzo różniły się od dzisiejszych. - Dziś nie wyobrażamy sobie świąt bez choinki, tymczasem jeszcze na początku XX wieku w śląskich domach były wręcz zwalczane, jako typowo niemiecki zwyczaj. Wierzono, że powinniśmy kultywować nasz polski zwyczaj czyli podłaźniczkę, zawieszoną pod sufitem - dodaje Elżbieta Oficjalska.
Kiedyś pamiętano też, by nie kłócić się podczas świąt i unikać ciężkich prac, bo jakie święta - taki cały przyszły rok. Może warto i dziś o tym pamiętać?
paulus6: Napisał postów [6307], status [VIP]
jol na Slonsku zech urodzony je jako i moji wsystkie przolciele ale do terazka nie wia co to- podłaźniczka- je