Mama 5 - letniego Krystiana została wyproszona z uroczystości w przedszkolu do którego uczęszcza dziecko.(Fot: Dżacheć)
- Chyba nikt nigdy nie sprawił mi takiej przykrości. Krystian bardzo to przeżył. Syn nie chce chodzić do przedszkola bo Pani wyrzuciła jego mamę z przedstawienia – mówi łamiącym głosem Elena Dobrzańska, samotnie wychowująca 5 - latka. - Nie mogę się pogodzić z takim zachowaniem pracownicy przedszkola. Nie spodziewałam się tam takiej znieczulicy – podkreśla kobieta.
Mama Krystiana 9 stycznia tego roku wybrała się do Publicznego Przedszkola nr 4 w Opolu na uroczystość z okazji Dnia Babci i Dziadka. - Niestety dziadkowie nie mogli pojawić się tego dnia w przedszkolu, więc postanowiłam że wezmę dzień wolny od pracy i sprawię synowi przyjemność. Nie chciałam żeby był sam, kiedy inne dzieci będą się bawić ze swoimi dziadkami – wyjaśnia Dobrzańska. - Mam do siebie sporo żalu, bo samotnie wychowuję Krystiana, dużo pracuję i nie zawsze mogę mu poświęcić tyle czasu ile bym chciała a wiem, że jestem dla niego całym światem – podkreśla.
Zgodnie z postanowieniem, kobieta pojawiła się w przedszkolu i zajęła jedno z miejsc na sali, gdzie z seniorami miały się spotkać przedszkolaki. - Nagle podeszła do mnie nauczycielka i zapytała co ja tam robię, po co przyszłam. Początkowo byłam zaskoczona i nie wiedziałam o co chodzi. Zaskoczeni byli też pozostali goście – relacjonuje matka Krystiana. - Po chwili usłyszałam, że to spotkanie tylko i wyłącznie dla dziadków i babć i że mam wyjść. Zbaraniałam. Prosiłam i tłumaczyłam jak wygląda sytuacja. Że do Krystiana nikt poza mną nie mógł przyjść. Zostało to zignorowane. Padł argument że wszyscy rodzice będą chcieli przyjść, jeśli zostanę. Nie chcąc robić awantury wyszłam z przedszkola, ale obiecałam sobie, że tak tej sprawy nie zostawię – mówi kobieta.
Z prośbą o wyjaśnienie zajścia zwróciliśmy się do dyrekcji Publicznego Przedszkola nr 4. - Nie byłam świadkiem tej sytuacji ale jest mi znana. Wiem, że pomiędzy rodzicami a nauczycielami jest porozumienie z którego wynika, że na konkretne uroczystości przychodzą konkretne osoby. I tak na spotkanie 9 stycznia zaproszeni byli jedynie dziadkowie – tłumaczy Elżbieta Marciniak, dyrektorka PP nr 4 przy ul. Bielskiej w Opolu. - Pani Elena nie przychodzi na spotkania z nauczycielami więc może o tym nie wiedziała – dodaje. Kiedy pytamy czy nauczycielka postąpiła słusznie wypraszając matkę z uroczystości, dyrektorka odpowiada. - Ja bym tą Panią wpuściła, ale z tego co wiem nauczycielka była bardzo grzeczna.
Tymczasem w swoim zachowaniu nic złego nie widzi Sonia Figura, nauczycielka która wyprosiła matkę Krystiana z uroczystości 9 stycznia. - Wyłączna obecność dziadków na tym spotkaniu była ustalona z rodzicami. Pani Eleny na nim nie było. Nie zapytała wcześniej czy może przyjść, a przyszła. Gdybym ją wpuściła, byłoby to nie w porządku z mojej strony wobec pozostałych rodziców – stwierdza nauczycielka. - To nie jest jedyna samotna matka w tej grupie, miałam wrażenie, że chciała wtargnąć na tą uroczystość i po prostu załatwić coś dla siebie. Poza tym każde dziecko się wtedy wybawiło. Nawet jeśli nie przyszli do niego jego dziadkowie, to przecież byli inni i wszyscy wspólnie się bawili – dodaje Sonia Figura.
- Niezależnie od całej otoczki tej sytuacji, stało się bardzo źle. Żyjemy w dziwnych i trudnych czasach gdzie rodzina to nie zawsze mama i tata. Tak już po prostu jest. Ale świat dorosłych, bardzo skomplikowany, powinno się oddalić od świata dziecka i ktoś tu wyraźnie o tym zapomniał – mówi dr Tomasz Grzyb ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu. - Matka jakoś sobie poradzi, że nie wpuszczono jej na tą uroczystość, ale dla dziecka może to być bardzo traumatyczne przeżycie. To było niepotrzebne zachowanie. Osobiście mam dziecko w przedszkolu i znam wiele placówek, gdzie wiele uroczystości się łączy właśnie po to żeby uniknąć takich sytuacji – podkreśla specjalista.
O zdarzeniu poinformowaliśmy też wiceprezydenta Opola odpowiedzialnego za oświatę w mieście. - Dla mnie to zdarzenie skandaliczne. Jakiś dziwaczny formalizm którego ściśle ktoś się trzyma. Nauczyciele w tym przypadku przesadzili podwójnie – najpierw ustalając jakieś dziwne zasady organizacji takich uroczystości a potem wypraszając matkę dziecka – ocenia Krzysztof Początek. - Żadne z argumentów przedstawionych przez pracowników placówki do mnie nie trafiają. Przecież od pracowników oświaty wymaga się zdecydowanie więcej empatii i wyczucia sytuacji niż od reszty społeczeństwa. Dokładnie przyjrzę się tej sprawie – zapowiada wiceprezydent Opola.
kanclerz: Napisał postów [4906], status [VIP]
Brawo Pani Soniu...co tu się dziwić dziecku,że nie rozumie co się do niego mówi,jak matka też nie pojmuje,kto jest dziadkiem i babcią.Chyba,że pełni obie role w życiu dziecka.Jakby została,to pewnie by ją uraziły zwroty " droga Babciu,drogi dziadku" takiej to nie dogodzisz.Z takimi to trzeba ostro,jak się jej nie podoba,to niech szuka miejsca w innym przedszkolu dla swojego dziecka.