Aleksandra Hamkało i Antoni Pawlicki, odtwórcy głównych ról w filmie "Big Love".(Fot: materiały prasowe)
Mateusz Magdziarz, 24opole.pl: „Big Love” brzmi nieco pretensjonalnie. Filmów o wielkich miłosnych uniesieniach nie brakuje. To wciąż aktualny i warty spenetrowania temat dla reżysera?
Barbara Białowąs, reżyserka „Big Love”: Ten tytuł jest polemiką i świadomą ironią w stosunku do komedii romantycznych. Ten film jest alternatywą do łzawych romansów. Przełamuję stereotypy w obrazowaniu miłości. Fakt, filmów o miłości było dużo, dlatego ten film jest intertekstualny, cytujący inne filmy i przez to tworzy swoją nową jakość.
Skąd pomysł na właśnie taką, toksyczną wersję miłości w obrazie?
Chciałam pokazać miłość prawdziwą, a nie mityczną wykreowaną przez filmy o miłości. Nie twierdzę, że miłość każda jest toksyczna, ale nie jest idealna jak z komedii romantycznych, bo to są kulturowo - społeczne twory.
Ile w „Big Love” życia, ile własnych doświadczeń a ile fikcji?
Każdy scenariusz zawiera sceny z życia autora, ale są to raczej scenki rodzajowe, w których uczestniczą moi bohaterowie. Natomiast rdzeń historii jest oparty na kilku prawdziwych zdarzeniach, z których wyciągnęłam to co mnie najbardziej interesowało i dałam do "Big love". W trakcie mojego zbierania informacji okazało się, że wszystkie te toksyczne związki mają cechy wspólne i te uwzględniłam najbardziej.
Jednoczesna praca nad reżyserią i scenariuszem gwarantuje możliwe najbardziej pożądany efekt końcowy produkcji?
Myślę, że to zależy. Nie ma na to złotej recepty. Ja jestem zwolenniczką kina autorskiego rodem z Nowej Fali Francuskiej, więc najchętniej to zrobiłabym wszystko sama.
Dotychczas seks, nagość i intymność w polskich filmach o miłości były traktowane najczęściej jako element humorystyczny. Sceny łóżkowe przypominają wycinki z ocenzurowanych filmów dla dorosłych, na widok których sala reaguje śmiechem. U Białowąs jest inaczej. Skąd takie otwarcie i czy Polacy są na nie gotowi?
Robiąc research do filmu zrozumiałam, że bez seksu ta historia się nie opowie. Okazało, się że właściwie każdy toksyczny związek ma w sobie mocny element gigantycznego pożądania, które o dziwo nie mija z latami. Stąd też Ci ludzie tak bardzo cierpią, bo rozum racjonalnie im podpowiada, że to niezdrowy i zły związek, a z drugiej ciało nie kontroluje tego seksualnego podniecenia. Z punktu widzenia psychologii miłości ważne jest też to, że dla Emilii Maciej jest pierwszym kochankiem, to ją uwarunkuje już na całe życie. Każda scena seksu jest przemyślana pod względem rozwoju postaci w filmie. Nie zdradzając za wiele powiem tylko, że pierwszy seks jest dziewczęcy, niewinny, potem to się zaczyna zmieniać na korzyść innych relacji w scenach erotycznych. To nie seks dla seksu tylko część ważnej dramaturgii filmu. Czy Polacy są gotowi? Nie wiem. To się okaże.
Na ile „Big Love” to produkcja, która może być kojarzona z Opolem, oczywiście poza osobą samej reżyserki?
Właśnie głównie personalny ma związek, bo chciałam żeby zagrali aktorzy z Opola. W filmie więc można zobaczyć Łukasza Bugowskiego z opolskiego Teatru Lalek i Aktora oraz Andrzeja Jakubczyka z Teatru Kochanowskiego. Wybrane efekty specjalne do filmu zrobił Przemek Drosik z opolskiej firmy LocoMotive. Jest jeszcze jeden akcent muzyczny. Jeden z utworów napisał Dj Adamus i Dj Mafia Mike czyli opolski duet Wet Fingers.
Premiera filmu wypadła w okolicy Dnia Zakochanych. Po projekcji „Big Love” więcej par ze sobą zerwie czy postanowi zacieśnić relacje?
Myślę, że będą mogli porozmawiać szczerze i mądrze o swoich przemyśleniach. Nie tylko o samej historii, ale również o obrazowaniu tej miłości w sztuce. Ale szczerze mówiąc jestem sama ciekawa jak to będzie, jakie refleksje będą im towarzyszyć.
Zobacz zwiastun filmu, jedną ze scen, a także krótki materiał pokazujący, jak wyglądała praca na planie "Big Love".
farmer: Napisał postów [507], status [rozpisany/na]
kiedyś był film Karate po Polsku....tragiczny miał koniec ciekawe jak będzie tu?