Jeden pączek to około 300 kalorii. Zosia (z lewej) będzie je dzisiaj dokładnie liczyć. Z kolei Ania nie zamierza się ograniczać w ilości zjedzonych pączków.
Basia, 6 - letnia córka państwa Malików przygotowała swoje pierwsze pączki w życiu. - Ta praca to już rodzinna tradycja - mówią cukiernicy.
Tłusty Czwartek to "gorący" okres dla cukierników. W ubiegłym roku tylko w ciągu dwóch dni Malikowie sprzedali 12 tysięcy tych słodkich przysmaków.(Fot: Dżacheć)
- Klienci liczą pączki w sztukach, a my w tysiącach – śmieje się Irena Malik – Piekorz z cukiernik Malik w Opolu. Smażenie pączków na Tłusty Czwartek rozpoczęło się tutaj w środę wieczorem. O ogromnych zapasach jednak nie ma mowy. - Pączki muszą być świeże, to jedna sprawa. Druga, że nie możemy przeholować z zapasem, bo odbiorcy mogą spłatać figla i kto to wszystko zje? Smażymy tyle ile mamy zamówień plus nieco więcej do sprzedaży w naszych cukierniach. A jak pączki dobrze schodzą to zaczynamy smażenie od nowa – wyjaśnia. W interesie od kilku lat Malikowie notują regres – w 2010 roku sprzedało się grubo ponad 18 tysięcy pączków a rok temu już 12 tysięcy. - Ale jest też dobra wróżba, największe zamówienie w tym roku mamy na tysiąc pączków – zaznacza Malik – Piekorz.
Kosztów produkcji nikt jednak nie zamierza ciąć. - Wiem, że płacimy trochę frycowe, bo u nas pączki wylepiamy ręcznie, ręcznie nadziewamy i sami smażymy. Z kombajnami, które przygotowują na taśmie wszystko a następnie oddają głęboko mrożony produkt do podgrzania w 60 stopniach nie mamy szans. Nasze pączki są droższe – mówi Marek Malik. - W przygotowywanie pączków na Tłusty Czwartek zaangażowana jest praktycznie cała rodzina. Ja zaczynałem w cukierni mając 7 lat. Dzisiaj moja 6 - letnia córka Basia lepiła pączki. Jej poszło lepiej, bo ja swoją pierwszą partię w życiu spaliłem na węgiel – śmieje się Malik.
Z marmoladą, różą, serem, czekoladą, ananasem, budyniem a może z bitą śmietaną czy brzoskwinią? Słodkim przysmakom w Tłusty Czwartek trudno odmówić, ale trzeba pamiętać, że jeden pączek to średnio 300 kalorii. - To trochę mi się tych kalorii uzbiera. W tamtym roku pobiłam chyba swój rekord i zjadłam 15 pączków. W tym też nie zamierzam jakoś się ograniczać. Zjem je ze smakiem nie licząc kalorii – mówi Anna Dec, uczennica VI LO w Opolu. - Mam dobrą przemianę materii więc nie będę się katować jakąś dietą czy ćwiczeniami – dodaje. - 3 pączki to maksimum – zapowiada z kolei Zosia Piekorz, uczennica V LO. - Dbam o linię i następnego dnia pobiegnę pewnie na jakiś fitness albo siłownię – podkreśla licealistka.
niebieski35: Napisał postów [8107], status [VIP]
Jak tam wyrzuty sumienia po przejedzeniu, dupska wielkie i obietnice poprawy na przyszłość?;-)