- Autor: Mat
- Wyświetleń: 15185
- Dodano: 2012-03-02 / 13:46
- Komentarzy: 74
Stulatka z Opola: Spojrzałam Hitlerowi w twarz
Eleonora Marcinek z Opola świętuje dzisiaj setne urodziny.(Fot: Dżacheć)
Eleonora Marcinek, opolanka urodzona 2 marca 1912 roku obchodzi dziś swoje setne urodziny. Z tej okazji seniorkę odwiedziły w domu delegacje z urzędu miasta a także urzędu wojewódzkiego. Jubilatka mimo sędziwego wieku zaskakuje błyskotliwą pamięcią o wydarzeniach z okresu II wojny światowej. A historia jej życia mogłaby posłużyć jako scenariusz do niejednej książki i filmu.
- W rodzinie żartujemy, że nasza babcia Eleonora to taka chodząca lekcja historii. Czasem aż nie chce się wierzyć jak skomplikowane i zaraz ciekawe mogą być ludzkie losy. A nasza babcia przeszła w życiu bardzo dużo – mówi Bogusław Marcinek, jedynak, syn jubilatki. - Tylko z opowieści naszej babci znajoma napisała pracę dyplomową – podkreśla Marcinek.
Jego mama urodziła się dokładnie 100 lat temu w małej miejscowości Laskówka niedaleko Rzeszowa. Już dzieciństwo spędziła kiedy kraj był pod zaborami. Prze wybuchem II wojny światowej wyjechała do Lwowa, jak wspomina, w poszukiwaniu pracy. Tam w 1941 roku została aresztowana w łapance przez Niemców i trafiła do obozu pracy w Buchenwald. - To była fabryka przemysłu zbrojeniowego. Ogromny zakład. Spędziłam w nim 4 lata – opowiada staruszka. - Miałam tam okazję spojrzeć Hitlerowi w twarz, kiedy przyjechał raz na wizytację fabryki. Gdyby wiedział, że razem z koleżankami wkładałyśmy brudne szmaty do zapalników robiąc dywersję, to nie obszedłby się z nami delikatnie – żartuje jubilatka.
Marcinek obóz pracy opuściła w 1945 roku, kiedy został wyzwolony przez Amerykanów. - Wywieźli mnie stamtąd na noszach. Ważyłam 37 kilogramów. W dodatku musiałam jeszcze przejść kilka operacji, bo Niemcy robili na nas jakieś testy – wspomina pani Eleonora. - Babcia zaskakuje nas doskonałą pamięcią, opowiada wręcz z detalami o sytuacjach sprzed tylu lat – wtrąca do rozmowy Monika Marcinek, jedna z czwórki wnucząt jubilatki. Prawnuków seniorka doczekała się piątki. - Babci dokucza trochę słaby słuch, ale niechętnie nosi aparat. Ale w ogóle cieszy się dobrą formą, bardzo lubi spacerować, dokarmiać ptaki i kota sąsiadów – dodaje wnuczka.
Stulatka pytana o receptę na obchodzenie takich pięknych jubileuszy odpowiada stanowczo. - Przede wszystkim silna wola i trzeba być mocno wierzącym. Kto z Bogiem, Bóg z nim - mówi.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
ADIMAX: Napisał postów [5], status [żółtodziób]
na pewno akt urodzenia zaginął w czasie wojny i ma dopisane jakieś 10 lat,to było bardzo popularne w tamtych czasach,trzeba było mieć trzech świadków żeby potwierdziły datę urodzenia i się miało nowe życie,znałem jednego Pana który przybył na ziemie odzyskane z kresów wschodnich i tak sobie dopisał 5lat.