- Autor: Greg
- Wyświetleń: 32374
- Dodano: 2012-03-11 / 11:45
- Komentarzy: 263
Co można znaleźć na pchlim targu?
Za stragan służy tutaj dach samochodu, koc, kawałek folii albo tekturowy karton. Choć są i namioty handlowe z tradycyjnym straganem, to jednak największy ruch jest przy tych, wyglądających najmniej profesjonalnie.
Niedzielny poranek, plac przy ulicy Obrońców Stalingradu w Opolu. Wjazd samochodem kosztuje 5 złotych, dlatego okoliczne parkingi pękają w szwach. Przyjeżdżają samochody z całego województwa, nierzadko też pojawiają się auta z niemieckimi rejestracjami.
Jedni nazywają to pchlim targiem, inni - giełdą staroci. Dość powiedzieć, że znaleźć tu można niemal wszystko - od zabytkowych monet, zegarów czy ozdób po nowoczesne lampki, żyrandole. Od chińskich latarek i scyzoryków za parę złotych po akcesoria wędkarskie, których cena sięga ponad stu złotych. Są też ubrania, meble, swojskie wyroby pszczelarzy... Zatem można tu nabyć przysłowiowe mydło i powidło.
- Jest część stałego towaru, inny zmieniam okresowo. Wiosną są ozdoby wielkanocne, figurki do ogrodu, mini-fontanny. Na jesień wodoodporne płaszcze, akcesoria narciarskie - mówi pan Wojciech, co niedziela przywożący swój asortyment wiekowym busem.
Mogłoby się wydawać, że w dobie Internetu - gdzie nie wychodząc z domu, możemy obejrzeć, porównać i kupić towar z całego świata, takie targowiska nie będą miały racji bytu. Jednak co niedzielę na Obrońców Stalingradu przyjeżdżają setki ludzi. Część z nich robi to przy okazji odwiedzin rodziny lub zakupów w galerii handlowych.
Niepodważalnym atutem jest wybór towaru używanego. Ktoś sprzedaje dziesiątki pilotów do przeróżnego sprzętu elektronicznego, inny - kilometry splątanych kabli z wtyczkami, których już dawno nie używa się w sprzęcie RTV. - I to właśnie przyciąga. Niektórzy mają gramofon sprzed 30 lat i szukają do niego igieł, albo wtyczek, których już od lat się nie produkuje. Znajdą je właśnie tutaj - mówi z satysfakcją właściciel stoiska.
Plusem są także ceny towaru - w większości umowne. Tutaj klienci nie potrzebują faktur do rozliczenia zakupu w firmie, a cenę zawsze można negocjować. Na targowisku jedni sprzedawcy są "od zawsze", inni pojawiają się okazyjnie. Gdy w polskich sklepach mocno w górę poszły ceny cukru, na placu pojawił się busik, z którego można było kupić cukier... niemiecki. Są także chętni na niemieckie kosmetyki i chemię gospodarczą, która - zdaniem sprzedających - jest wydajniejsza niż ta, produkowana na polski rynek.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
medion111: Napisał postów [91], status [rozkręcił się]
Co wy o tym wiecie pierdoły piszecie ja sam sprzedaje około 5do 10 razy w roku na takim targu i wiem że za to jest dobra kasa (który z was zarobi przez 4godziny ponad 1000 zł)tam ludzie kupują wszystko i o to chodzi .