Precyzyjne mechanizmy przedwojennego zegara chroni szklana kopuła. (Fot. Dżacheć)
Za oknami coraz dłużej jest jasno - i właśnie o efektywniejsze wykorzystanie dziennego światła tutaj chodzi, a co za tym idzie - oszczędność energii. A przynajmniej tak było 100 lat temu, kiedy zmianę wprowadzono. Dziś coraz więcej jest głosów krytyki - niektórzy specjaliści udowadniają nawet, że za zmianą czasu idzie wzrost zużycia energii.
Podział na czas letni i zimowy obowiązuje w ponad 60 krajach świata, w tym w większości państw Europy - wyjątkami jest tutaj Islandia, Rosja oraz Białoruś. Łaskawszym okiem spoglądamy w te dni na zegarmistrzów, których wystawy prezentują czasem po kilkadziesiąt chronometrów.
A przestawienie niektórych nie jest takie proste. W przypadku zegara, nakręcanego tylko raz w roku trzeba być bardzo ostrożnym. - Wahadło nie odchyla się tutaj w sposób, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, ale kręci się wokół własnej osi - tłumaczy zegarmistrz Norbert Labusga. - Kiedyś to się robiło porządne zegary, były porządne materiały. Nie wiem, ile lat ma ten zegar, ale zakład zegarmistrzowski powstał od razu po wojnie, w 1946 roku i ten zegar już tutaj był. I proszę, działa do dziś - prezentuje.
W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949, 1957-1964 i stosuje się ją nieprzerwanie od 1977 roku. Kolejna zmiana czasu czeka nas w niedzielę 28 października. Wtedy "odzyskamy" tę jedną godzinę, której zabraknie w najbliższą niedzielę.
beniamin: Napisała postów [6519], status [VIP]
Nie cierpię porannej pobudki, a tu jeszcze o godzinę wcześniej trzeba wstawać.