Maria Kuna na kolei pracuje od ponad 30 lat. - O progu emerytalnym nie czytam, nie słucham, bo mnie to śmieszy. Jak się kocha swoją pracę to nie wyczekuje się emerytalnej nudy - mówi dróżniczka.(Fot: Dżacheć)
- Kocham to, co robię. Praca na kolei była moim dziecięcym marzeniem. Po szkole podstawowej złożyłam podanie do odpowiedniej szkoły we Wrocławiu. Czekałam z niecierpliwością na wyniki naboru. Dostałam się – wspomina pani Maria. - 31 lat temu zaczęłam pracę na PKP od funkcji konduktora. Stacją startową był Wrocław. Już wtedy zajeżdżałam do Opola – dodaje kobieta.
Podczas pracy we Wrocławiu, pani Marii zdarzało się też zasiąść za okienkiem kas biletowych. I tak w sumie przez 15 lat. Potem przyszła przeprowadzka na Opolszczyznę. - Najpierw byłam ekspedytorką stacji Murów, bo tam też mieszkałam. Odpowiadałam za wszelkie przesyłki – wyjaśnia Maria Kuna. - Potem przyszła przeprowadzka do Opola i praca jako zwrotniczy na stacji Opole Główne. Oj opolską kolej znam bardzo dobrze – śmieje się.
W budce przy przejeździe kolejowym obok zakładu Nutricii pani Maria pracuje od 10 lat. - To chyba najbardziej odpowiedzialna z funkcji, którą dotychczas zajmowałam na kolei. Wiele osób myśli sobie, że taki dróżnik siedzi sobie cały dzień, pije kawę, słucha radia albo czyta gazetę. Rzadko dostrzega się systematyczność i mozolne czuwanie nad bezpieczeństwem innych – mówi Kuna. - Oczywiście dostajemy sygnał o pociągu od dyżurnego, ale jeśli on się pomyli to zostajemy już tylko my. Czasem na rozkładzie mamy kilkadziesiąt i więcej pociągów. Jedna pomyłka i rogatki nie zamknięte na czas mogą kosztować ludzkie życie – podkreśla dróżniczka.
Podczas pracy na przejeździe w Opolu, pani Maria nie spotkała się z wypadkiem, ale jak zaznacza, nieodpowiedzialnych kierowców nie brakuje. - Nie wiem czy ludzie szukają dodatkowej adrenaliny, czy nikt im nie wytłumaczył elementarnych zasad bezpieczeństwa, ale decydują się często z piskiem opon wjechać na przejazd kiedy opadają rogatki – relacjonuje. - Nie wiem czy zapominają wtedy o swoich bliskich, o planach na życie, ale kuszą los – dodaje.
Mimo obchodzonych niedawno 50 urodzin pani Maria nie myśli wcale o emeryturze. - Niedawno strzeliła mi 50–tka ale o emeryturze nie myślę. O progu emerytalnym nie czytam, nie słucham bo mnie to śmieszy. Jak się kocha swoją pracę to się nie wyczekuje emerytalnej nudy – stwierdza Maria Kuna. - Testy psychofizyczne zdaję na piątkę, a skoro zdrowie pozwala to pracuję. Może warunków na budce nie mamy jak w pięciogwiazdkowym hotelu, ale po tylu latach można się przyzwyczaić – podsumowuje dróżniczka.
nika: Napisała postów [22964], status [VIP]
za jedną pensyjkę prezesa PKP można by niezle wyremontować budkę Pani Marysi, ale po co prawda? niech straszy jak w Albanii...