Właściciel baru i pracownicy twierdzą, że zostali zaatakowani przez mężczyzn którzy przyszli do lokalu. Druga strona utrzymuje, że to ona jest poszkodowana. Wyjaśnieniem sprawy zajmuje się policja.(Fot: nagranie z monitoringu)
Mężczyźni, którzy brali udział w sobotniej bójce pokazują efekty odniesionych obrażeń.(Fot: Dżacheć)
Do zdarzenia doszło 19 maja przed północą. Na nagraniu z monitoringu widać, jak w lokalu z orientalną kuchnią przy opolskim Rynku stoi grupa osób. W pewnym momencie przy ladzie wywiązuje się sprzeczka, a po chwili między obiema stronami trwa już bójka. W ruch idą pałki, do lokalu wrzucony zostaje kosz na śmieci. - Około 23.40 wszedł tutaj jeden i powiedział, dawaj k... pięć kebabów. Był agresywny. Po chwili weszło już więcej osób. Bez słowa nas zaatakowali – relacjonuje Nuh Bozkurt, który w sobotę stał za ladą lokalu. - Wcześniej ta grupa stała przed lokalem, niszczyli nasze ulotki, prowokowali nas. Potem ktoś wrzucił pokrywę od koszta do lokalu – podkreśla i dodaje – Dostałem cios w twarz i rękę. Kolega miał rozciętą głowę. Szef jest bardziej poszkodowany - dodaje Bozkurt.
Furad Selikkol, właściciel lokalu, który także brał udział w sobotnim zajściu rękę nosi w temblaku. - Przez miesiąc mam unieruchomioną rękę, zostałem też uderzony w twarz, mam szwy na wardze. Nie wiem czemu na nas napadli, ale to nie pierwszy raz. Już wcześniej zgłaszałem policji podobne zajścia, ale to znowu się powtórzyło – mówi Selikkol.
- Pojawiły się artykuły prasowe, bardzo nieobiektywne, które nas oczerniają. Chcemy więc tą sprawę wyjaśnić. Po meczu w kilka osób poszliśmy coś zjeść. Było tam mnóstwo osób. Właściciel kazał nam wyjść. Stanęliśmy obok kasy, wywiązała się jakaś pyskówka – opowiada jeden mężczyzna, który brał udział w zajściu. - Były drobne wyzwiska, ale absolutnie nie na tle rasistowskim. Nagle właściciel zdenerwowany wyciągnął pałę i uderzył mojego kolegę w głowę. My nie mieliśmy ze sobą żadnej broni. Jedyna pałka jaka znalazła się w naszych rękach to wyrwana w obronie. Pracownicy tego kebaba wyciągnęli pały, maczety i zaczęli nas centralnie okładać, więc zaczęliśmy się bronić – dodaje.
Mężczyźni, którzy byli w sobotę w lokalu nie zgadzają się na ujawnianie ich danych ani pokazywanie twarzy. Twierdzą, że boją się o swoje bezpieczeństwo, bo w związku z incydentem grożono im śmiercią. - Obawiamy się zemsty. Pani, która przedstawiła się jako żona właściciela groziła śmiercią mojej dziewczynie w pracy – dodaje inny z mężczyzn. Wszyscy czują się też poszkodowani i pokazują odniesione podczas walki obrażenia. Jeden ma duże rozcięcie na głowie, drugi ranę klatki piersiowej. - Przed nikim się nie ukrywamy, jak policja będzie chciała wyjaśnić sprawę, to chętnie wszystko opowiemy raz jeszcze - deklarują zgodnie.
Sprawą sobotniego zajścia w barze opolska policja już się zajmuje. - W tej chwili policjanci starają się zebrać jak najwięcej informacji w tej sprawie. Jedną z informacji jest nagranie z monitoringu, zbieramy również inne dowody, także nagrania z innych lokali. Okoliczności tego zdarzenia jak na razie nie są jeszcze do końca jasne. Nikt nie został też zatrzymany – mówi nadkom. Maciej Milewski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Na tym etapie nic nie wskazuje, aby było to zdarzenie na tle rasistowskim. Nie wykluczamy za to na przykład niezdrowej konkurencji – podkreśla Milewski.
Jak udało nam się ustalić, nie był to pierwszy przypadek podobnego zdarzenia w kurdyjskim barze. - W ubiegłym roku prowadzone było postępowanie w związku z groźbami karalnymi ale zostało umorzone. W tej chwili prowadzone są równocześnie dwa inne postępowania. Jedno dotyczy ponownie gróźb karalnych a to ostatnie związane jest z sobotnim zdarzeniem - wyjaśnia nadkom. Maciej Milewski.
Rozmowa z właścicielem lokalu, w którym doszło do bójki:
Zobacz nagranie z kamery monitoringu w lokalu:
Rozmowa z mężczyznami, twierdzącymi że to oni są ofiarami napaści ze strony pracowników lokalu:
[moderacja]: Napisała postów [1320], status [stały bywalec]
[moderacja]