Muzyczni goście zaproszeni przez Natalię Kukulską, stworzyli wyjątkowe wspomnienie o jej rodzicach - Annie Jantar i Jarosławie Kukulskim.
Na urodzinowy koncert zespołu Muniek Staszczyk zaprosił wybitnych gości. Zaśpiewał wspólnie m.in z Korą.(Fot: Pav)
Na przekór pierwszym dwóm dniom festiwalu, koncert pt. „ Życia mała garść” poświęcony twórczości Anny Jantar i Jarosława Kukulskiego pozbawiony był opieki konferansjera. Reżyser Bartosz Prokopowicz pojawił się w nim tylko przez chwilę. Narrację z nawiązką wypełnił reportaż filmowy przygotowany przez Natalię Kukulską, poświęcony jej rodzicom. Przed każdym utworem w aranżacji Adama Sztaby i przy asyście Polskiej Orkiestry Radiowej, pojawiało się krótkie wprowadzenie wypełnione wspomnieniami o piosenkarce i kompozytorze. Dzielili się nimi między innymi Zbigniew Hołdys, Eleni czy Janusz Weiss.
Podczas 2,5-godzinnego koncertu grupa kilkunastu artystów przypomniała największe muzyczne dzieła Anny Jantar i Jarosława Kukulskiego. Ania Rusowicz, niczym oderwana z lat 70 – tych zaśpiewała „Kto wymyślił naszą miłość”. Z utworem „Wielka dama tańczy sama” doskonale poradziła też sobie Paulina Przybysz znana z duetu "Sistars". Wraz z kolejnymi występami wśród publiczności narastało wzruszenie – kolejne piosenki były bowiem ułożone chronologicznie, począwszy od początków kariery Anny Jantar, przez jej tragiczną śmierć w katastrofie samolotowej, aż po późniejsze kompozycje Jarosława Kukulskiego. Bolesne wspomnienie odejścia legendarnej wokalistki wyśpiewali kolejno Halina Frąckowiak i Czesław Mozil w piosenkach „Anna już tu nie mieszka” i „Jestem zmęczony”, za które to wykonania otrzymali gorące brawa.
Sentymentalnych nawiązań niedzielnego wieczoru było jednak więcej. Wesoły utwór „Puszek okruszek” wykonał uczestnik "Bitwy na głosy". Z kolei Marika w stylu reggae porwała publiczność do tańca śpiewając „Tyle słońca w całym mieście”. Godne zakończenie koncertu zaserwowała Kasia Wilk w piosence „Lubiłam pejzaż ten”. Po nim na scenie pojawiła się Natalia Kukulska, reżyserka niedzielnego koncertu. - Tata zawsze mówił „nie histeryzuj”. Więc się tego trzymam – mówiła wokalistka powstrzymując wzruszenie. - Bardzo dziękuję za ten koncert. Dziękuję, że miasto Opole wyszło z taką inicjatywą – podkreślała Kukulska, która wspólnie ze wszystkimi wykonawcami chciała zaśpiewać raz jeszcze, ale zgody na to nie wyraził management.
Nie minęło 20 minut a publika z melancholii musiała przestawić się na klimat dobrego, mocnego, rockowego uderzenia w wykonaniu Muńka Staszczyka z zespołem T. LOVE. - Kiedyś 17–letni Częstochowianin po występie grupy „Kryzys” poprosił jej muzyków o autograf. A oni opowiedzieli, że są punkowcami i autografów nie rozdają. Jak chcesz autografy to załóż sobie chłopcze własny zespół i je rozdawaj, odpowiedzieli młodzianowi – tak początki kariery Muńka Staszczyka wspominał Piotr Metz, prowadzący jubileuszowy koncert T. LOVE.
O ile najnowsze kawałki w wykonaniu „Zygmunta” nie porwały publiczności do końca to duet Staszczyk – John Porter, w anglojęzycznej wersji utworu znanego dotychczas tylko z angielskiego tytułu „I love you”, zawładnął amfiteatrem. Nie mniej entuzjazmu wywołał premierowy kawałek obu muzyków - „Pack me in the suitcase”. Wraz z kolejnym hitami T. LOVE i zaproszonymi gośćmi publika ożywiała się coraz bardziej. Nie co dzień zdarza się bowiem, aby Muniek „Warszawę” zaśpiewał wspólnie z Korą, a w utworze „Bóg” spotkał się z Arturem Rojkiem, do niedawna liderem zespołu Myslovitz.
Trzeci dzień opolskiego Festiwalu, który przygotowało Narodowe Centrum Polskiej Piosenki zakończył się pokazem fajerwerków. Złośliwością byłoby powiedzieć, że oferta przygotowana za 800 tysięcy złotych odbiegała czymkolwiek od dwudniowego produktu, który TVP pod szyldem 49. KFPP sprzedała widzom i reklamodawcom. Przyzwoitością będzie stwierdzić, że drugi rok z rzędu Opole jako główny organizator muzycznej imprezy na wielką skalę ma się czym pochwalić i na bazie tych dwóch lat doświadczenia ze spokojem może planować podobne przedsięwzięcia.
katrina: Napisała postów [22221], status [VIP]
Ogólnie to i tak tylko oglądałam i słuchałam Sebastiana i Kazika Staszewskiego, trzeciego dnia nie oglądałam wcale, ale tak na marginesie to Muniek też już się wypalił..:D