- Autor: Greg
- Wyświetleń: 7319
- Dodano: 2012-07-30 / 10:47
- Komentarzy: 93
Pielgrzymi z Opola w drodze na Jasną Górę
Już po raz 36. pątnicy z opolskich parafii wyruszyli ku Jasnej Górze. Pielgrzymi dotrą do celu w sobotę - tradycyjnie na mszy świętej spotkają się tam wierni z całej Polski.
XXXVI Piesza Pielgrzymka Opolska na Jasną Górę odbywa się pod hasłem "Z Maryją żyć w Kościele jak w domu". Opolski strumień pielgrzymki wyruszył dziś o godzinie 8:30 spod parafii św. Jacka. W tym roku w pielgrzymce są niesione relikwie bł. Karoliny Kózkówny, których peregrynacja po diecezji opolskiej rozpocznie się we wrześniu. Szczególnym przystankiem na trasie pielgrzymki będzie też Jemielnica, gdzie w maju reaktywowano Bractwo św. Józefa.
- Przez cały rok czekam na ten czas, kiedy mogę wyłączyć się z codziennego życia i poświęcić cały tydzień Bogu i spotkaniu z przyjaciółmi. Polecam każdemu, kto jeszcze nigdy nie był na pielgrzymce i zapewniam, że będziecie tutaj co rok - mówi studentka Malwina, uczestnicząca w pielgrzymce już po raz siódmy.
Wczoraj w trasę wyruszył strumień nyski, dziś łącznie z Opolanami na pielgrzymkowy szlak ruszyli pątnicy z Głubczyc oraz Raciborza, a jutro pielgrzymkę zaczną wierni z Kluczborka.
Trasa tegorocznej pielgrzymki wiedzie przez ważne dla katolików sanktuaria na Górze Św. Anny, w Kamieniu Śląskim, a także w Jemielnicy.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
FAKT: Napisał postów [1441], status [zrobił/a karierę]
Śmierć noworodka na plebanii. Jest śledztwo 29 lip, 14:28 Prokuratura ponownie przyjrzy się sprawie noworodka, który zmarł w trakcie porodu w jednej z poznańskich parafii - czytamy w "Newsweeku". Ojcem dziecka był wikary. fot. Shutterstock Najpierw prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, jednak teraz - po publikacjach prasowych - akta odkurzono: trafiły do apelacji i śledztwo zostanie wznowione. – Trzeba ustalić szczegóły przebiegu porodu, minuta po minucie. Musimy zbadać, czy ksiądz miał świadomość, że kobieta znajduje się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Dlaczego uznał, że nie ma potrzeby wzywania pomocy medycznej – mówi "Newsweekowi" Mariusz Orlicki, zastępca prokuratora okręgowego w Poznaniu. REKLAMA Jeśli prokuratura tym razem dopatrzy się znamion przestępstwa, za nieudzielenie pomocy rodzącej kobiecie księdzu będzie grozić do 3 lat więzienia. Księdza poznała na rekolekcjach Do dramatu doszło w jednej z poznańskich parafii. Młoda dziewczyna urodziła dziecko... księdza. On go nie chciał. Wezwał karetkę dopiero wtedy, gdy stwierdził, że noworodek już nie żyje. Sprawa ujrzała światło dzienne dopiero, gdy opisały ją lokalne media. Poznali się na rekolekcjach. Wkrótce zamieszkała z księdzem na plebanii i zaszła w ciążę. Podczas przesłuchań kapłan nie ukrywał, że nie chce dziecka. O płód nie dbała również matka, która tylko raz, na początku ciąży, poszła z wizytą do ginekologa. Poród miał się odbyć 24 lutego 2011 roku, tydzień przed planowanym terminem. Rodziła na plebanii bez medycznej pomocy Ksiądz miał przygotować jej posłanie, a sam poszedł... słuchać muzyki. Dziewczyna prosiła go o wezwanie karetki dopiero nad ranem, gdy krwawiła. Ksiądz zignorował jej prośbę. Zrobił to dopiero, gdy uznał, że dziecko jest martwe. W roli biegłego w sprawie występował doktor Krzysztof Kordel, prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej. Początkowo uznał, że niewezwanie karetki nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia dla życia. Później zdanie zmienił. Skontaktowaliśmy się z nim, ale doktor nie chciał się na ten temat wypowiadać. – Noworodek miał węzeł pępowiny i nie miał prawie żadnych szans na przeżycie – przyznał lakonicznie w rozmowie z Onetem. Poznańska prokuratura nie powołała żadnego eksperta. Posiłkując się opinią biegłego umorzyła sprawę. Kuria twierdzi, że jest to wewnętrzna sprawa kościoła, a karą dla duchownego miało być przeniesienie z miejscowej parafii do klasztoru pod Ostrowem Wielkopolskim. O sprawie jako pierwszy poinformował "Głos Wielkopolski". (Newsweek/Onet, TSz)