- Autor: Mat
- Wyświetleń: 11644
- Dodano: 2012-08-19 / 06:17
- Komentarzy: 213
Śnią koszmary, ale chcą wracać na zagraniczne misje
Kpt. Leszek Radzik ma za sobą misje zagraniczne w Iraku i Afganistanie.(Fot: archiwum prywatne)
Wkrótce kolejnych 77 żołnierzy z 10. Brygady Logistycznej w Opolu wyjedzie do Afganistanu. Będzie to już 12. zmiana, w której wezmą udział wojskowi z opolskiej jednostki. Chętnych do wyjazdu nie brakuje, choć misja zagraniczna to trudny kawałek chleba. Doskonale wie o tym kapitan Leszek Radzik, który ma za sobą służbę w Iraku i Afganistanie.
Leszek Radzik ma za sobą 20 lat służby wojskowej. Na pierwszą misję zagraniczną wyleciał w 2006 roku do Iraku. - Wysiadając z samolotu na lotnisku w Kuwejcie myślałem tylko o tym, jak mocno rozgrzane są silniki samolotu. Pot dosłownie lał się ze mnie. Po chwili zrozumiałem, że to nie silniki, ale normalna temperatura w ciągu dnia – wspomina Radzik. Jego pierwsza misja w Iraku zbiegła się z powstaniem Muktady al-Sadra. - To był wyjątkowo gorący okres. Non stop powtarzały się ataki na bazy, a jednocześnie cały czas nieśliśmy pomoc miejscowej ludności. Począwszy od butelek z wodą poprzez budowanie szkół i dróg. Wszystko żeby przekonać miejscową ludność, że nie jesteśmy okupantami – podkreśla kapitan, który stacjonował wówczas w Diwaniji .
W Iraku Radzik „zaliczył” dwie misje – najpierw 8 miesięcy (2006 – 2007), a następnie 10 miesięcy (2008). Najboleśniejsze wspomnienia pozostały jednak z pierwszej zagranicznej służby. - Mam taki sen, który prześladuje mnie do dzisiaj. Przypominają mi się w nim autentyczne wydarzenia. Podczas zabezpieczenia wydawania pomocy humanitarnej w dosyć niebezpiecznym rejonie w naszym kierunku szybko nadjeżdżał samochód. Nagle zatrzymał się, zrobił kółko i pojawił się ponownie – opowiada Leszek Radzik. - Ja i dwóch kolegów oddaliśmy strzały ostrzegawcze. Samochód się zatrzymał, a w środku siedział mężczyzna bez nóg. Jechał tak dziwnie, bo miał problemy z prowadzeniem. Najgorsze, że w środku siedziała też czwórka małych dzieci. Czasem śni mi się, że nie wytrzymaliśmy napięcia i strzelaliśmy do samochodu – przyznaje żołnierz.
Po dwóch misjach w Iraku wyjazd do Afganistanu w 2011 roku wydawał się łatwiejszy ze względu na zdobyte doświadczenie. - Które trzeba było w znacznym stopniu schować do kieszeni, bo choć panuje tam ta sama religia to ludzie są zupełnie inni. Bardziej dumni, niezależni. No i te warunki klimatyczne. Najgorsze miejsce na ziemi. Ogromna górzystość terenu – wylicza Radzik. - Baza w Ghazni, gdzie stacjonowałem położona jest na wysokości 2,5 tysiąca metrów. Proces aklimatyzacji w tym rejonie bywa bardzo uciążliwy – podkreśla. Kapitan pytany o wyjazd na kolejne misje odpowiada bez chwili zawahania – Jadę z miejsca, kiedy tylko pojawi się taka możliwość. To trudna służba, ale jak już złapało się tego bakcyla to chce się wracać – podsumowuje wojskowy.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
Juljan: Napisał postów [15744], status [VIP]
Donek niech sobie tam jedzie :)